Łukasz Wąsik - Fotograf ślubny 

Historie opowiadane emocjami

Portfolio fotografa ślubnego
reportaż ślubny i sesja ślubna
reportaż ślubny i sesja ślubna
reportaż ślubny i sesja ślubna

Kontakt

Oferta

Zdjęcia ślubne

Blog ślubny

Portfolio

Opole

Sesja zaręczynowa w Wałbrzychu

 

 

Podobają Ci się moje zdjęcia?

Napisz do mnie

Zapytaj o termin Waszego Ślubu

Łukasz 

Wąsik

person holding iPhone capturing group of women
05 sierpnia 2025

Ślub w Krasiejowie 

Ślub Krasiejów – reportaż pełen wzruszeń i historii z serca Opolszczyzny

 

 

📖 Wszystko zaczęło się w Krasiejowie…

 

Są takie miejsca, które nie tylko zatrzymują czas, ale i zapisują historie. Krasiejów – maleńka miejscowość w województwie Opolskim. Miejsce w którym przeszłość spotyka się z teraźniejszością, a ceglane mury kościoła pamiętają modlitwy wielu pokoleń.

Jedno spojrzenie – wystarczyło, by całe ich życie zaczęło toczyć się w innym kierunku. Kasia i Rafał nie wiedzieli jeszcze, że właśnie zaczyna się ich historia. Spojrzeli na siebie po raz pierwszy – zwyczajnie, bez fajerwerków. A jednak właśnie wtedy wszystko się zaczęło.

 

Poznali się przypadkiem. Albo i nie przypadkiem – bo jak inaczej nazwać to, że dwoje ludzi spotyka się w tej samej chwili, w tym samym miejscu, choć mogło ich tam nie być? Mówią, że to było w sierpniu. Ona przyjechała do babci. On pomagał przy organizacji lokalnego wydarzenia. Ich spojrzenia przecięły się między stoiskiem z lemoniadą a drewnianym ogrodzeniem plebanii. Kasia później mówiła, że jego uśmiech miał coś z filmowych kadrów. On z kolei, że w jej oczach było więcej światła niż w całym sierpniowym niebie.

I tak już zostało.

 

💍 Tam, gdzie wszystko się zaczęło – tam też się powiedziało „tak”

 

Po kilku latach wspólnej drogi, niezliczonych wieczorach z herbatą i rozmowach do późna, śmiechu, podróżach i wzruszeniach – podjęli jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu: ślub. Ale nie gdziekolwiek. Nie w modnej restauracji z widokiem, nie w zamku ani w pałacu. Tylko w Krasiejowie. Tam, gdzie ich serca po raz pierwszy powiedziały „to może być coś więcej”.

 

🕍 Świątynia jak z powieści – i historia, która porusza

 

Ślub Kasi i Rafała odbył się w niezwykłej świątyni – kościele św. Małgorzaty Męczennicy, miejscu o nieprzeciętnej historii i architekturze, które samo w sobie jest opowieścią. Zbudowany w latach 1911–1913, zaprojektowany przez Jürgena Güldenpfenniga z Paderborn – młodego, utalentowanego architekta, który stworzył coś ponadczasowego. Miał zaledwie 24 lata, gdy powstał ten projekt – z rozmachem, z wizją, z wyczuciem.

 

Jürgen Güldenpfennig – młody architekt, który pochodził z rodziny o artystycznych korzeniach – jego siostra była znaną malarką, a w ich domu od zawsze unosił się zapach farb olejnych, papieru i starych książek. Mówi się, że Jürgen miał w oczach coś z wizjonera – widział świat w liniach, rytmie i świetle.

 

 

Kościół urzeka detalami: neobarokowe zdobienia, freski przedstawiające sceny biblijne, złocone motywy, a także wysoka na ponad 46 metrów wieża z kopułą i zegarem, który odmierza czas, jakby specjalnie zwolnił na chwilę, gdy Kasia i Rafał stali przy ołtarzu.

Tuż obok nich – historia. Organy z Regensburga, ołtarz z kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej z XVII wieku, ambona, której drewniane rzeźbienia zdają się opowiadać własną Ewangelię.

 

 

 

Kościół, który zaprojektował Jürgen , nie był tylko budowlą. Był manifestem jego wrażliwości. Neobarokowy styl, złocenia, freski i witraże – wszystko miało znaczenie. Wszystko opowiadało historię.

 

Ale Jürgen nie doczekał starości. Zginął podczas II wojny światowej, mając zaledwie trzydzieści kilka lat. Mówi się, że ostatni list wysłał właśnie do swojej siostry. Pisał w nim, że najbardziej tęskni za dźwiękiem organów i zapachem drewna lipowego, z którego wykonano zdobienia ołtarza w Krasiejowie. Dziś jego imię rzadko kto pamięta. Ale jego dzieło – kościół, w którym Kasia i Rafał powiedzieli sobie „tak” – trwa. I wciąż porusza.

 

👣 Gdy tata prowadzi córkę do ołtarza…

 

Był taki moment, który szczególnie zapadł mi w pamięć. Kasia szła do ołtarza prowadzona przez swojego tatę. Uśmiechnięta, wzruszona, z lekkim drżeniem w dłoni. Ojciec – dumny, ale z oczami pełnymi emocji, których nie da się ukryć.

W tej krótkiej chwili było wszystko: lata wspólnych spacerów, rozmów, śmiechu, wspólnych tajemnic i cichych wieczorów przy kuchennym stole. Kasia i jej tata zawsze byli sobie wyjątkowo bliscy. Dla niego była ukochaną córeczką – tą, którą chronił od najmłodszych lat, którą uczył jeździć na rowerze, z którą oglądał bajki i o której mówił z dumą, gdy tylko miał okazję.

 

 

I choć tego dnia oddawał ją komuś innemu – to wcale nie było pożegnanie. To był symboliczny gest miłości i zaufania. Muszę przyznać, że jako ojciec dwóch córeczek … to był dla mnie moment szczególny. 

Trzymając aparat, czułem jak wilgotnieją mi oczy – bo wiem, że kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy sam będę szedł tym samym krokiem, z ręką mojej córki w dłoni, patrząc, jak dorasta i idzie dalej – już nie sama. Dla takich chwil warto fotografować.

 

 

 

🙏 Kazanie, które poruszyło wszystkich

 

Była jeszcze jedna chwila, która sprawiła, że łzy wzruszenia pojawiły się nie tylko w oczach najbliższych. To kazanie. Proste, szczere, a przy tym tak osobiste, że nikt nie mógł pozostać obojętny.

Ksiądz, który tego dnia błogosławił ich związek, nie był przypadkowym duchownym. To ten sam kapłan, który przed laty ochrzcił malutką Kasię, trzymając ją na rękach, kiedy jeszcze nie potrafiła nawet wypowiedzieć słowa „tata”. To ten sam ksiądz, który widział, jak rosła – jak z małej dziewczynki w białej sukience przystępującej do Pierwszej Komunii, stała się młodą kobietą, gotową wejść w nowy etap życia.

 

 

W jego głosie słychać było wzruszenie, gdy mówił o tym, że życie zatoczyło dziś piękny krąg. Że są chwile, kiedy czuje się nie tylko kapłanem, ale też kimś bliskim – świadkiem dojrzewania, radości i miłości, która teraz staje się świętym przymierzem.

To było kazanie, które nie potrzebowało wielkich słów. Było pełne prawdy, ciepła i pamięci. I właśnie to sprawiło, że stało się jednym z najpiękniejszych momentów tej uroczystości.

 

 

💍 Czas się zatrzymał…

 

I wtedy…czas jakby się zatrzymał. 

Wszystko ucichło – szepty gości, stukot obcasów, nawet drżenie liści za oknem. Tylko organy zaczęły grać delikatnie, jakby z szacunkiem do tego, co miało właśnie nastąpić. Melodia była ciepła, podniosła, pełna światła – taka, która unosi się ponad głowami i trafia prosto do serca.

W tle, przy bocznym ołtarzu, rzeźba Matki Boskiej Różańcowej zdawała się ożywać. Jakby chciała przemówić. Jakby czuwała. W tym świetle, w tej ciszy, wyglądała jak żywy symbol matczynej troski i błogosławieństwa.

 

 

Rozpoczęła się najważniejsza część ceremonii.

Kasia i Rafał spojrzeli sobie w oczy – spokojnie, pewnie, z głębią, której nie sposób opisać słowami. A potem, słowo po słowie, zdanie po zdaniu, złożyli sobie przysięgę.

Bez pośpiechu. Bez tremy. Tylko oni – i obietnica, która miała już pozostać na zawsze. Było coś niezwykłego w tym momencie – coś, czego nie da się uchwycić aparatem. Ale można to poczuć.

A ja czułem to bardzo wyraźnie – jak cały świat zatrzymał się na kilka oddechów, by wysłuchać tej miłości.

 

 

🌿 Przysięga złożona. Emocje opadły…

 

Kiedy wypowiedzieli ostatnie słowa przysięgi i na ich dłoniach zabłysły obrączki, w kościele zapanowała cisza pełna spokoju. Taka, która mówi: „stało się – jesteście już mężem i żoną”.

Emocje, które towarzyszyły tej chwili, unosiły się jak zapach kadzidła – gęste, wzruszające, piękne. Ale zaraz potem przyszła lekkość. Uśmiechy. Oddech. Ten pierwszy spokojny moment po burzy serca. Spojrzenia pełne radości, drobne gesty czułości, delikatny uścisk dłoni – tylko ich dwoje, już razem.

Z ław kościelnych popłynęły pierwsze westchnienia ulgi i wzruszenia. Niektórzy ocierali łzy, inni uśmiechali się szeroko – jakby cała wspólnota uczestniczyła w czymś większym niż ślub.

Bo to było coś więcej. To był nowy początek.

A kiedy ostatni akord wybrzmiał spod palców organisty, świat znów zaczął się kręcić – ale już inaczej. Bo był teraz pełniejszy o miłość, która właśnie została przypieczętowana.

 

 

🙏 Chwila tylko dla nich

 

Gdy ostatni goście opuścili świątynię, gdy zamilkły śmiechy i kroki oddalających się gości, cisza znów wypełniła wnętrze kościoła. Zrobiło się niemal intymnie. Tylko światło wpadające przez wysokie witraże kładło się na posadzce jak delikatna mgła.

Wtedy Kasia i Rafał spojrzeli na siebie i bez słów podeszli z powrotem do ołtarza. Nie było już potrzeby nic mówić. W tym jednym geście było wszystko: wdzięczność, wzruszenie, pokora wobec chwili.

Uklękli razem – już nie jako narzeczeni, ale jako mąż i żona. W skupieniu, bez pośpiechu, z dłońmi splecionymi jak w dziecięcej modlitwie, szeptali słowa tylko dla siebie. Modlili się – za siebie nawzajem, za ich przyszłość, za siłę, gdy przyjdą trudniejsze dni. Modlili się tak, jakby czas znów miał się zatrzymać – i dać im jeszcze kilka cichych chwil tylko dla nich.

 

 

To był piękny, cichy finał pełen miłości i obecności. Nie dla tłumów. Nie dla obiektywu. Dla serc. Dla duszy. Dla wieczności.

 

 

Patrzyłem na nich z oddali. Nie chciałem przeszkadzać. Ale wiem jedno – właśnie te momenty są najcenniejsze. Bo pokazują, że ślub to nie tylko ceremonia. To akt głęboko duchowy. I kiedy Kasia z Rafałem wstali i odwrócili się, w ich oczach było coś, czego nie widziałem nigdy wcześniej – pełne zrozumienie i spokój.

 

 

Ich dłonie splecione na ławce. Spojrzenia ciepłe i spokojne. Uśmiech Kasi – cichy, wdzięczny, ufny. W tej jednej krótkiej chwili było coś niezwykle prawdziwego: wiara, że miłość to nie tylko emocja. To także wybór. Decyzja. I modlitwa, która umacnia.

Patrząc przez obiektyw, miałem poczucie, że nie robię zwykłego zdjęcia. Rejestrowałem coś świętego. Coś, co nie potrzebuje słów. Coś, co zaczyna się we wnętrzu serca i promieniuje dalej – na codzienność, na przyszłość, na każdy kolejny dzień ich wspólnego życia.

Wierzę, że tam, gdzie jest modlitwa – tam jest siła. A tam, gdzie jest Bóg – tam miłość ma głębsze korzenie. Kasia i Rafał to wiedzą. I właśnie dlatego ich historia – choć dopiero się zaczęła – już ma solidny fundament.

Tak zaczęło się ich wspólne życie.

 

 

💐 Piękno, które mówiło szeptem

 

 

Sala weselna, do której zaprosili swoich bliskich, była jak przedłużenie ich stylu – elegancka, pełna światła i harmonii. 

Już od progu witały gości okrągłe stoły pokryte śnieżnobiałymi obrusami, a każde krzesło zdobiła bordowa wstążka z delikatnym połyskiem, przewiązana z tyłu w staranny kokardowy akcent.

W centrum stołów unosiły się wysokie, złote stojaki z kompozycjami kwiatowymi – pełnymi czerwieni, pudrowego różu, bieli i głębokiej zieleni. Róże, eustomy, peonie – każdy kwiat zdawał się mówić: „to dzień miłości”. Dekoracje nie przytłaczały – one dodawały lekkości, podkreślały przestrzeń i tworzyły atmosferę wyrafinowanego romantyzmu.

 

 

Miękkie światło wpadające przez duże okna odbijało się w kieliszkach i złotych dodatkach, tworząc subtelny blask, jak z wnętrza eleganckiego filmu o miłości. Na ścianach – minimalistyczne, jasne zdobienia. Na stołach – porządek, biel porcelany, złote akcenty i wyważony układ.

Wszystko współgrało. Nic nie było tu przypadkowe, a każda decyzja dekoracyjna miała swoją duszę. To była sala, w której czuło się ciepło, klasę i spokój – dokładnie taka, jaka była ta para.

 

 

 

🌸 Chwile, których nie da się powtórzyć – życzenia

 

Zabrzmiały pierwsze brawa. Ktoś rzucił płatkami róż. Ktoś inny – żartem rozładował napięcie. A potem zaczęły się życzenia. To był jeden z tych momentów, których nie da się zaplanować. Tylko serca mówią wtedy prawdę – ściskając mocno, przytulając długo, patrząc głęboko w oczy. Babcia, która łkała cicho, trzymając Kasię za policzki. Przyjaciel Rafała, który klepał go po ramieniu z siłą i wzruszeniem, jakiego nigdy wcześniej nie pokazał. Kuzynka, która z radości nie mogła przestać się śmiać. I rodzice – w ich oczach było wszystko. Duma. Miłość. I trochę tęsknoty.

 

 

W tych kilku minutach wydarzyło się więcej niż przez całe tygodnie przygotowań. To był czas, gdy słowa miały wagę. Gdy zdjęcia stawały się historiami. A ja, trzymając aparat, czułem, że dokumentuję prawdziwe życie.

 

 

🍓 Czas na tort!

 

Kiedy muzyka na moment ucichła, światła przygasły, a goście spojrzeli w stronę wejścia – pojawił się ON. Nie panna młoda. Nie pan młody. Tylko tort weselny – majestatyczny, słodki i absolutnie zachwycający.

Trzypiętrowe arcydzieło pokryte białym kremem, z elegancką polewą z czekolady, ozdobione świeżymi truskawkami, malinami i borówkami, wyglądało jak z okładki kulinarnego magazynu. Na samej górze – dwa złote zimne ognie, które rozbłysły, kiedy tort wjechał na salę wśród mgły z ciężkiego dymu. Wszystko wyglądało jak scena z filmu – i rzeczywiście tak się czuło.

 

 

Goście wstrzymali oddech, aparaty i telefony uniosły się nad głowami, a Kasia i Rafał stanęli razem, by wspólnie pokroić pierwszy kawałek. Było trochę śmiechu, trochę lukru na policzku i jeden mały sabotaż Rafała z kremem… Ale przede wszystkim – była to chwila pełna słodyczy. Nie tylko tej cukierniczej. Tej między nimi.

 

 

🌷 Dla tych, którzy byli pierwszym domem – życzenia dla rodziców

 

W pewnym momencie wieczoru sala wyciszyła się. Muzyka zwolniła, światła przygasły, a spojrzenia wszystkich gości skierowały się w jedno miejsce – tam, gdzie Kasia i Rafał stanęli naprzeciw swoich rodziców.

To nie była część programu. To była część serca.

Ze wzruszeniem, z drżeniem głosu i oczami pełnymi wdzięczności – zaczęli mówić. O tym, jak wiele zawdzięczają. O tych wszystkich chwilach, które ukształtowały ich jako ludzi. O bezwarunkowej miłości, cierpliwości, wsparciu i zaufaniu. O tym, że zanim pokochali siebie nawzajem – zostali pokochani przez nich.

 

W tej chwili nie było potrzeby wielkich słów. Wystarczyły gesty. Przytulenie mamy, mocny uścisk z tatą, łzy, które cisnęły się do oczu. A potem – symboliczny prezent. Czasem to bukiet, czasem album. Tym razem – coś pięknie zapakowanego, ale z jeszcze piękniejszą intencją: „Dziękujemy, że nas prowadziliście. Teraz pójdziemy dalej razem – ale z tym, co od Was dostaliśmy”.

 

 

Dla mnie, jako fotografa, był to jeden z tych momentów, które łapie się nie obiektywem, ale sercem. Bo kiedy matka patrzy na córkę z takim wzruszeniem… nie trzeba nic więcej.

To była scena cicha, a jednocześnie najmocniejsza w całym reportażu. Miłość, która nie zaczyna się na ślubie, tylko na kolanach mamy i w dłoniach taty.

 

 

🤍 Czas na tych, którzy są zawsze obok

 

Nie każda wzruszająca chwila dzieje się pod ołtarzem. Nie każda miłość ma białą suknię i przypinkę z kwiatów. Czasem dzieje się cicho – gdzieś z boku sali, z dala od reflektorów, między dwoma oddechami muzyki.

Właśnie tam się spotkali. Dwoje ludzi. Bez słów. Bez potrzeby wyjaśniania czegokolwiek.

Objęcie – mocne, prawdziwe, jakby chcieli się zatrzymać w tej sekundzie na zawsze. Jakby przeszłość, dzieciństwo, wszystkie wspólne historie zniknęły z hałasu świata i właśnie teraz oddychały tylko tym uściskiem.

 

 

📸 I tak kończy się ten dzień… a zaczyna wspólne życie

 

To był ślub, który zostanie ze mną na długo. Nie tylko przez piękne światło, detale czy wzruszające gesty. Ale przez miłość, która była namacalna – w spojrzeniach, w milczeniu, w modlitwie.

Kasia i Rafał stworzyli coś wyjątkowego. Nie z dekoracji, nie z listy gości, nie z planu dnia. Ale z obecności. Ze spokoju. Z głębokiego poczucia, że są tam, gdzie powinni być. Razem.

Były momenty, które wzruszały do łez – jak modlitwa po ceremonii, ciche "dziękuję" skierowane do rodziców, spojrzenia, które mówiły więcej niż słowa. Była radość – na parkiecie, przy torcie, wśród bliskich. Była przyjaźń – w uściskach, śmiechu i tych małych gestach, które tylko prawdziwi przyjaciele rozumieją bez słów.

I była wiara – że miłość to coś więcej niż zakochanie. To decyzja. Codzienna modlitwa. I wspólna droga.

Jako fotograf mogłem tylko jedno: patrzeć, czuć i naciskać spust migawki wtedy, gdy serce podpowiadało, że to właśnie ten moment. Bo to nie jest tylko reportaż. To historia miłości, która zapisała się w kadrach.

I mam nadzieję, że gdy po latach Kasia i Rafał otworzą swój album, znów wrócą do tamtego dnia……i poczują dokładnie to samo, co wtedy.

Zobacz również

Napisz do mnie i razem stwórzmy wyjątkową opowieść o Waszej Miłości

Imię
Nazwisko
Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!