Łukasz Wąsik - Fotograf ślubny 

Historie opowiadane emocjami

Portfolio fotografa ślubnego
reportaż ślubny i sesja ślubna
reportaż ślubny i sesja ślubna
reportaż ślubny i sesja ślubna

Kontakt

Oferta

Zdjęcia ślubne

Blog ślubny

Portfolio

Opole

Sesja zaręczynowa w Wałbrzychu

 

 

Podobają Ci się moje zdjęcia?

Napisz do mnie

Zapytaj o termin Waszego Ślubu

Łukasz 

Wąsik

Slub stary spichlerz wrocław
03 sierpnia 2025

Słowiańskie wesele 


Słowiańskie wesele Beaty i Macieja – opowieść o miłości, tradycji i duszy

 

 

 

Słowiańska miłość Beaty i Macieja – reportaż ślubny pełen tradycji, barw i emocji

 

Nie każda historia miłosna zaczyna się od fajerwerków. Czasem zaczyna się od... wspólnego biurka. Tak właśnie było w przypadku Beaty i Macieja. Poznali się w pracy – między mailami, projektami i poranną kawą z ekspresu. On – spokojny i nieśmiały. Ona – uśmiechnięta, z błyskiem w oku. Przez długie tygodnie wymieniali się spojrzeniami, aż w końcu Maciej zdobył się na odwagę i zaprosił Beatę do kina. To był pierwszy krok.

Kiedy opowiadali mi tę historię podczas pierwszego spotkania, nie mogłem się nie uśmiechać. Było w nich coś wyjątkowego – jakaś prostota i spokój, które nie potrzebowały wielkich słów. Wiedziałem, że ich ślub będzie inny. I nie pomyliłem się.

 

🌾 Zamiast sukni – słowiański strój. Zamiast standardów – serce i korzenie

 

Beata i Maciej od początku podkreślali jedno: chcą, żeby ich ślub był zgodny z tym, kim są. Zamiast klasycznego garnituru i białej sukni – wybrali tradycyjne słowiańskie stroje, ręcznie szyte, haftowane i pełne symboliki. Każdy detal – od ozdób na gorsetach po koraliki na pasach – miał swoje znaczenie.

Już podczas przygotowań widać było magię. W chacie z drewnianymi belkami Beata zakładała strój z pomocą przyjaciółek. Światło wpadało przez okno, rozświetlając hafty w kolorze maków i bławatków. W tle grały słowiańskie pieśni, a zapach ziół – lawendy, rozmarynu i szałwii – unosił się w powietrzu. To było coś więcej niż przygotowania. To był rytuał.

Maciej przygotowywał się z ojcem i braćmi. Jego strój był równie staranny – lniana koszula, wełniane spodnie, szerokie pasy i drewniane sprzączki. Wyglądał jak bohater z legendy – ale z uśmiechem człowieka, który właśnie spełnia swoje marzenie.

✨ Detale, które mówią więcej niż tysiąc słów…

 

Na pierwszy rzut oka to była piękna ceremonia – w otoczeniu natury, z tradycyjnym obrządkiem i muzyką. Ale to detale sprawiały, że wesele było tak wyjątkowe. Każdy przedmiot, który tam zobaczyłem, niósł ze sobą opowieść. Drewniana tablica z wypalonymi literami: „Bądź dobrej myśli bo co być złej?” – stała tuż przy wejściu do zagrody, jak ciche przypomnienie o prostocie i szlachetności w codziennym życiu.

 

Były też kamienie z imionami gości, ułożone przy talerzach na drewnianych podkładkach. Każdy wyglądał jak talizman – wybrany z intencją. Nic nie było przypadkowe. Nawet gałązka rozmarynu przewiązana sznurkiem symbolizowała trwałość i oczyszczenie – starożytny znak wierności.

 

 

A potem był stół. Uginający się nie tylko od tradycyjnych potraw i chleba z solą, ale od symboli – świec, ziół, ręcznie robionych miseczek, wyszywanych serwetek. To nie był dekor. To była opowieść o miłości zakorzenionej w ziemi i szacunku do przodków.

 

Ceramiczny talerz z napisem: „Gdy zamykają się jedne drzwi do szczęścia, otwierają się inne...”…stał wpleciony między trawy i zioła – jakby natura sama chciała przypomnieć, że miłość przychodzi wtedy, gdy się jej nie szuka na siłę. 

 

 

⏳ Oczekiwanie przed ceremonią – cisza, która miała smak magii

 

Goście zaczęli schodzić się już na długo przed rozpoczęciem ceremonii. Jedni przybyli pieszo z pobliskiego gospodarstwa, inni – spacerem przez pola, prowadzeni dźwiękiem skrzypiec i ciepłem słońca, a jeszcze inni z najodleglejszych krańców świata takich jak Kolumbia czy Meksyk. Każdy z nich zatrzymywał się na chwilę – by rozejrzeć się, chłonąć atmosferę, poczuć... że to nie będzie zwykłe wesele.

 

Przy stawie ustawiono ławki ozdobione polnymi kwiatami, a na środku – ścieżkę, którą już za chwilę miała przejść para młoda. Wokół panowała niecodzienna cisza – nie ta wymuszona, ale ta pełna oczekiwania i wzruszenia. Goście szeptali między sobą, poprawiali wianuszki, głaskali dzieci po włosach. Nikt nie zerkał w telefon. Wszyscy byli tu.

 

🌿 Ceremonia zaślubin w duchu słowiańskiej tradycji

 

Ślub odbył się w miejscu, które sami wybrali – na wzgórzu, w otoczeniu pól i lasów. Nie było tam marmurów ani kryształowych żyrandoli. Była natura, wiatr i śpiew ptaków. To nie był zwykły ślub – to był obrzęd przejścia, głęboko zakorzeniony w słowiańskiej symbolice. Cała ceremonia została przygotowana zgodnie z tradycją – z poszanowaniem rytuałów naszych przodków. Beata i Maciej nie tylko ubrali się w tradycyjne stroje – oni weszli w rolę powierników dawnych wartości. Zanim jeszcze stanęli pod dębem, przeszli osobną drogę oczyszczenia – symbolicznego odcięcia się od dawnych ról: panny i kawalera. Ich ścieżki zbiegły się właśnie tam, gdzie wyznaczyli wspólny krąg – przestrzeń świętą, wyznaczoną przez zioła, chleb, sól i ogień.

W centrum znajdował się stół rytualny – z glinianymi naczyniami, zaplecionymi chlebami, świecami i bukietami suszonych traw. Każdy z elementów miał swoje znaczenie – ogień oczyszczał, ziemia symbolizowała stabilność, woda – płynność w związku, a powietrze – przestrzeń do rozwoju i oddechu.

Kapłanka prowadząca ceremonię mówiła o łączeniu dwóch dusz, a goście trzymali w dłoniach gałązki rozmarynu, które potem zostawiali w kręgu jako błogosławieństwo. Wszystko działo się w rytmie powolnym, medytacyjnym. Nie było pośpiechu, nie było stresu. Była obecność.

 

🔥 Rytuały, które łączyły nie tylko dłonie – ale dusze

 

Ceremonia zaczęła się nie od słów, ale od gestu. Beata i Maciej stanęli naprzeciw siebie – w pełnym słońcu, pod błękitnym niebem, otoczeni naturą i gośćmi, którzy patrzyli w ciszy. Obok nich stał mistrz ceremonii – starszy, brodaty mężczyzna w haftowanej tunice. Z jego twarzy bił spokój i powaga. 

Najpierw była wymiana darów. Chleb – symbol życia i obfitości – został przełamany, a każda z osób w kręgu otrzymała jego kawałek. Nie chodziło o poczęstunek. To było zaproszenie do wspólnoty, do uczestniczenia w czymś większym niż tylko ślub.

Następnie rozpalono święty ogień. Beata i Maciej wspólnie ułożyli drewno w metalowym palenisku, a płomień zapłonął powoli, jakby rozbudzał się wraz z ich emocjami. W ogniu odbijały się ich twarze – skupione, wzruszone, prawdziwe. Ogień miał ich oczyścić, zjednoczyć, ogrzać symbolicznie i duchowo.

 

Kamień serca – dar z intencją

 

W chwili, gdy przysięgi wybrzmiały w ciszy przerywanej tylko szumem drzew i trzaskaniem ognia, Maciej sięgnął do lnianego woreczka zawieszonego na pasie. Wszyscy zamilkli. Jego dłonie uniosły ku Beacie niewielki, wygładzony przez czas kamień – prosty, szary, ale w świetle słońca błyszczący jakby miał duszę.

 

– Chciałbym, żebyś go nosiła przy sobie. To nie jest zwykły kamień. – powiedział cicho.

 

Maciej trzymał go od lat. Znaleziony kiedyś podczas samotnej wędrówki po górach, leżał od tego czasu na jego biurku. Był z nim w chwilach ważnych decyzji, przypominał mu o spokoju, równowadze i o tym, co naprawdę ma znaczenie. Dla niego ten kamień był symbolem drogi do siebie. A teraz… postanowił, że będzie też ich wspólnym talizmanem. Na powierzchni kamienia widniał wyryty symbol – prosty znak runiczny, który według słowiańskiej tradycji oznaczał miłość chronioną przez czas i żywioły. Nie był to prezent materialny. To był dar duszy.

 

Beata ujęła go w dłonie z ogromnym wzruszeniem. Trzymała go przez chwilę w milczeniu, po czym uniosła wzrok i uśmiechnęła się tak, jak tylko kobieta może uśmiechnąć się do mężczyzny, który ofiarował jej coś więcej niż słowa – prawdziwą intencję

Potem schowała kamień do wyszywanego woreczka, który sama przygotowała na tę ceremonię. W tym geście było wszystko: przyjęcie, czułość, wdzięczność i zrozumienie.

Ten kamień nie był ozdobą. Był kotwicą ich relacji – symbolem czegoś stałego w świecie, który tak często się zmienia. To był kamień ich wspólnego domu – stabilności, trwałości, fundamentu ich związku. Beata przyjęła go z namaszczeniem, trzymając jak skarb.

 

Para razem wrzuciła do ogniska wiązki ziół i igliwia, co miało przynieść oczyszczenie i odcięcie przeszłości. Płomienie zatańczyły wysoko, jakby chciały unieść ku niebu ich intencje. Goście stali w kręgu, trzymając gałązki jodły i szeptali życzenia dla nowożeńców.

 

Centralnym momentem było związanie dłoni czerwoną wstęgą, co symbolizowało duchowe, emocjonalne i fizyczne połączenie dwojga ludzi. Czerwony kolor oznaczał siłę, miłość i życiową energię. Uśmiechnięci, spokojni, Beata i Maciej patrzyli sobie w oczy, jakby świat poza nimi przestał istnieć.

 

 

Na końcu w specjalnej misie pojawiły się owoce, ziarna i nasiona. Kapłan, z błogosławieństwem, obsypywał nimi dłonie i ramiona pary – jako znak życia, plonów i powodzenia. Wszyscy uśmiechali się i klaskali, gdy zakochani składali dary w płomienie jako symbol ofiary i wdzięczności.

 

 

Pod koniec obrzędu mistrz ceremonii podał młodym chleb i sól – starosłowiański znak gościnności i obfitości. Maciej przełamał bochen, Beata posoliła kawałek i razem podali go sobie nawzajem. To był ich pierwszy wspólny posiłek jako męża i żony – świadectwo, że będą dzielić wszystko po równo.

 

Własnoręcznie napisane przemowy

 

Beata trzyma w dłoniach tekst, z którego czyta swoje ślubne wyznanie. W słowach wybrzmiewały podziękowania za obecność, wsparcie i siłę, jaką dają sobie nawzajem. Obok niej Maciej – gotowy, by wypowiedzieć swoje. Obie mowy były poruszające i pełne autentycznego uczucia.

Wzruszający moment, gdy Maciej zakłada Beacie obrączkę. Oboje byli wpatrzeni w siebie z uśmiechem, ale i łzą w oku. To był moment, który zatrzymał czas.

🤍 Zakończenie ceremonii – czas błogosławieństw i życzeń

 

Kiedy ogień w rytualnym palenisku przygasł, a ostatnie słowa przysięgi unosiły się jeszcze w powietrzu, Beata i Maciej stanęli naprzeciw swoich bliskich – już jako żona i mąż. W tle cicho szumiały drzewa, a słońce rzucało długie, złote cienie na trawę. To był ten moment, gdy wszystko się zmieniło – ale też wszystko stało się pełniejsze.

Goście, poruszeni i wzruszeni, zaczęli podchodzić z życzeniami. Nie było zgiełku, nie było pośpiechu. Każdy gest był prawdziwy, każde słowo wypowiedziane z serca. Niektóre życzenia były szeptane, inne wybuchały śmiechem – ale wszystkie łączyło jedno: radość, że mogli być świadkami tak wyjątkowego rytuału.

💐 Dzieci przynosiły wianki i bukiety polnych kwiatów. Babcie ściskały dłonie mocno, jakby chciały przekazać w nich pokolenia rodzinnej mądrości. Przyjaciele z przymrużeniem oka przypominali wspólne historie, a niektórzy – ci bardziej emocjonalni – nie kryli łez.

 

 

Wśród życzeń powtarzało się jedno słowo: „siła”. Siła, która płynie z korzeni. Siła, która potrzebna jest, by kochać naprawdę. I siła, która towarzyszy tylko tym, którzy nie boją się żyć prawdziwie – tak jak Beata i Maciej.

Gdy ostatni gość uścisnął dłonie nowożeńcom, para jeszcze chwilę została na środku kręgu – przytulona, uśmiechnięta. Nie było braw, nie było fajerwerków – ale w powietrzu czuć było coś więcej. Czuć było magię. Ich własną.

🍰 Tort inny niż wszystkie – słodki symbol ich miłości

 

Gdy emocje ceremonii powoli opadały, nadszedł czas na kolejny wyjątkowy moment – podanie tortu weselnego. Ale to nie był zwykły tort. Ten czekoladowy majstersztyk, ozdobiony naturalnymi kwiatami i owocami leśnymi, idealnie wpisywał się w klimat słowiańskiego wesela Beaty i Macieja.

Trzy piętra intensywnego smaku, rustykalna forma i brak nadmiaru – zamiast lukru, była natura. Zamiast złotych ozdób – ręcznie ułożone gałązki i biel kwiatów. Goście nie tylko ustawili się w kolejce po kawałek, ale najpierw… robili zdjęcia. Bo ten tort był jak dzieło sztuki – nie tylko pyszny, ale też prawdziwie symboliczny.

W końcu para młoda wspólnie chwyciła za nóż – i przy oklaskach oraz śmiechu pierwsze kawałki powędrowały na talerzyki. A potem już tylko: „mmm…” i szerokie uśmiechy.

 

 

💃🕺 Zabawa, która porwała wszystkich – tańce do białego rana

 

Gdy zapadł zmrok, a powietrze wypełniły światła lampionów i ciepły dźwięk akordeonu, parkiet zaczął tętnić życiem. Najpierw ostrożnie – kilka kroków, spojrzenia, uśmiechy. A potem… jakby coś pękło. Goście rzucili się w wir tańca z taką energią, jakby znali się od lat, choć wielu widziało się pierwszy raz.

Beata i Maciej, w swoich słowiańskich strojach, tańczyli w centrum uwagi – ale bez zadęcia. Naturalnie, z lekkością, z radością. Jakby ta noc należała tylko do nich i ich ukochanych gości. Prowadzone przez nich korowody, wspólne śpiewy, rytmiczne klaskanie – wszystko mieszało się w żywy obraz wspólnoty, który trudno opisać, a jeszcze trudniej zapomnieć.

Dzieci śmiały się na boku, starsi goście przyglądali się z błyskiem w oku, a ci, którzy zazwyczaj omijają parkiet szerokim łukiem… tym razem dali się porwać. Bo taka była ta noc – prawdziwa, pełna emocji i tańców, które nikomu nie pozwalały usiedzieć przy stole.

 

 

To właśnie dla takich chwil sięgam po aparat.

 

Nie pozowane uśmiechy, nie perfekcyjna poza – ale prawdziwe emocje. Uścisk, który mówi więcej niż tysiąc słów. Delikatność, czułość, wdzięczność – te niepozorne gesty budują opowieść, która zostaje z nami na lata. Jako fotograf ślubny zawsze mam oczy otwarte właśnie na te momenty. To one są esencją reportażu – autentyczną, nienachalną historią miłości i bliskości.

 

Zakończenie pełne emocji i symboli

 

Ślub Beaty i Macieja był czymś więcej niż tylko uroczystością – był rytuałem, świadomym krokiem dwojga ludzi, którzy postanowili przejść przez życie razem, z szacunkiem do siebie nawzajem i do korzeni. Każdy detal miał tu znaczenie – od słowiańskich strojów, przez rytualne gesty, po czułe spojrzenia ukryte w międzywersach przysięgi.

Ten dzień był opowieścią – o bliskości, duchowości i miłości, która nie potrzebuje zbędnych słów, by być wyraźnie obecna w powietrzu.

Dziękuję Wam, Beato i Macieju, za zaufanie i możliwość opowiedzenia tej historii moim obiektywem.

Wasze kadry zostają ze mną na długo. A mam nadzieję – z Wami na zawsze.

 

 

 

 

Zobacz również

Napisz do mnie i razem stwórzmy wyjątkową opowieść o Waszej Miłości

Imię
Nazwisko
Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!